Archiwum listopad 2003


lis 04 2003 Drzewo...
Komentarze: 0

Dzisiejszy sen był koszmarem...drzewo...tylko tyle pamiętam. Czuję rosnący niepokój, drzewo a pod nim siedząca postać czytająca księgę. Jeszcze czuję mrok który je otaczał, zimny, pradawny. Drzewo...chyba je już widziałem, lecz to tylko sen więc po co go rozpamiętywać? Wczorajsze niebo było całkowicie bezgwiezdne, nawet księżyc schował się za zasłoną chmur, zły omen? Dzisiaj jest inaczej, pustkę wypełnia niepokój który sieje się w moim umyśle jak zaraza. Drzewo...

 

 

                Dziwnie się czuję, dopiero dzisiaj zauważyłem obraz w moim domu wiszący w łazience, przedstawiał...drzewo. Rozłożyste gałęzie, podwójny wysoki pień i droga która skręca zaraz za nim. Co jest na jej końcu? Czuję nieodpartą chęć podążania tą ścieżką, niepokój zmienia się w fascynację. Obrazy w mojej głowie, wyłaniają się z mgły, choć zamazane powoli odkrywam ich znaczenie. Już kiedyś szedłem tą ścieżką, już kiedyś mijałem to drzewo. Dlaczego dopiero teraz zauważyłem ten obraz? Co najmniej dziwne, tak jak to, że nie mogę znaleźć niektórych przedmiotów: notatnika, długopisu, kartki z notatkami. Czasem czuję kogoś obecność w domu. A może to narastająca shizofremia? Chciałbym wrócić do pustki.

 

nadirejkazan : :
lis 02 2003 Pustka...
Komentarze: 0

Choć otacza mnie gromada ludzi czuję przeraźliwą pustkę. Objawy lekkiej shizofremi nasilają się. Kim jestem? Powoli tracę sens, zamykam oczy, do moich uszu dochodzi progressiv zagłuszający myśli. Lepiej nic nie czuć czy być w takim stanie? Wyłączam muzykę, i tak przed tym nie ucieknę. Wokół mnie mędrcy, dają mi rady: ,,carpe diem” a ja im odpowiadam: ,,memento mori”, nie mogę zapomnieć. Cieszyć się czy płakać? Być obojętnym to moja ucieczka. Daleko nie dobiegnę, życie jest inne niż w ideałach. Każdy chce myśleć o innych choć głównie skupia się na sobie. Jak mam zwolnić w tym wiecznym pędzie? Gnając na oślep za owczym pędem można przegapić życie, pozostając z boku można go nie doznać. Nasilająca się shizofremia jednostki, będąca w rzeczywistości dualnością świata, który jest piękny i okrutny zarazem.  Wokół wszystko dobrze, a mnie przytłacza samotność, samotność w tłumie. Są ludzie którzy zawsze mi pomogą, są ludzie na których mogę liczyć, lecz czy na pewno chce ich pomocy...nie wiem. Może zazdroszczę szczęścia innym, a może tak naprawdę to ja jestem szczęśliwy a nawet tego nie dostrzegam. Pustka...

Mam kolegów, przyjaciół choć tych drugich niewiele, zastanawiam się, myślę. Piszę wiersze, pomagają mi pozbyć się problemów. Czytam ,,Maskę” Dean’a R. Koontz’a i znowu czuję strach...śnię. Moje życie ma sens...na chwilę się zgubiłem może jutro będzie inaczej...a jeśli nie będzie? I zostanie pustka?

nadirejkazan : :
lis 01 2003 Mrok...
Komentarze: 4
 

         Zastanawiam się czy to ogrom cierpienia jakie przeżyłem sprawił, że jestem, tym kim jestem. Nieczuły...szukający bodźca by poczuć, że żyję. Niezdolny do przyziemnych uczuć, kochający bez opamiętania, cierpiący bez ukojenia. Czytający Lovercrafta i Kuttnera by strach pozwolił śnić.

Sny, marzenia...Powróciły, ale nie przynoszą nadziei, lecz chwilową tylko ulgę. Czy życie jest oszustwem? Apogeum pecha w jednym momencie może doprowadzić do załamania. Ja się nie złamałem. Księżyc świeci złowieszczo, wokół mnie przenikają cienie, a ja nic nie czuję...nic.

                Być gdzieś z boku- zawsze tego chciałem. Być gdzieś z boku by zwracać uwagę, paradoks życia. Odłączyć się od tłumu by znaleźć  własne szczęście, ma potrzeba okupiona odwrotnym skutkiem. Nieistotne, nie mogę być wbrew sobie. Zabić uczucia, wspomnienia- cel wykonałem, jego ceną jest cierpienie, smutek i żal.

                Nawet gniew nie wywołuje emocji jak kiedyś, jakby pewna część mojej duszy poszła w zapomnienie. Pewnie teraz szuka mnie przez eony, pustynie wymiarów. Być człowiekiem jak brzmi to dumnie; największe przekleństwo być świadomym i myśleć. Budzić się czując pustkę, zasypiać bez pytań, żyć z ciekawości czy nastaną zmiany. Okropna perspektywa, podobna do stanu – dziś/wczoraj.

                Nie myślę o przyszłości dalsze plany bezsensu, los tak zmienny bywa przecież. Wczoraj zapraszał, dziś już go nie ma, gdzie się podziała sprawiedliwość? Gdzie racjonalizm? Nie czuję nic, nawet teraz...nic. Pragnienie silnych odczuć, potrzebuje ich jak powietrza. Życie bez nich wydaje się snem, irracjonalne bez względu na punkt widzenia, samo w sobie pozbawione sensu. Przez silne przeżycia pewna jego część staje się dla mnie jasna. Która? Sam nie wiem.
nadirejkazan : :